Niezupełnie. Większość ludzi myśli, że sięga po więcej, ale Anna jest wytrwała i potrafi zasiać ziarno wątpliwości. Wiesz, jak ona działa. Wiedziałem. Dokładnie taki był schemat działania Tessy. Kiedy bezpośrednia konfrontacja zawodziła, przechodziła do subtelnej manipulacji. Przekształciła moją chwilę pocieszenia w nową broń przeciwko mnie.
Tego popołudnia postanowiłem sprawdzić ostrzeżenie Daniela Cho. Przyglądałem się, jak ludzie ze mną wchodzą w interakcje. Czy rozmowy były krótsze niż zwykle? Czy ktoś wydawał się nieswojo lub ostrożny? Na początku wszystko wydawało się normalne, ale pod koniec tygodnia zacząłem zauważać drobne zmiany. Alicia z działu kadr, która zazwyczaj wpadała do mojego biurka na przyjacielskie pogawędki, nagle wydawała się zajęta, ilekroć podchodziłem do jej stanowiska pracy. Pan…
Odpowiedzi Walsha na moje e-maile stały się bardziej formalne, mniej serdeczne. Nawet ochroniarz, który zazwyczaj wymieniał uprzejmości podczas moich porannych wizyt, tylko grzecznie skinął głową, nie uśmiechając się przy tym. Tessa zatruwała moje relacje, rozmowa po rozmowie. Zdałem sobie sprawę, że mam dwa wyjścia. Mogę się z tym zmierzyć bezpośrednio.
Wmaszerować do gabinetu pana Walsha i wyjaśnić, co robi Tessa, ale to postawiłoby mnie w sytuacji obronnej i paranoicznej. Potwierdziłoby jej wersję, że jestem nadmiernie skupiony na dynamice w pracy i relacjach osobistych. Albo mogłem zrobić coś zupełnie innego. Postanowiłem dać Tessie dokładnie to, czego chciała, ale nie tak, jak oczekiwała.
W następny poniedziałek rano wysłałam e-mail do całego działu z tematem, osobistym dziennikiem, transparentnością i zgodą. Wiadomość była prosta. Cześć wszystkim. Niektórzy z Was mogli słyszeć, że prowadzę osobisty dziennik wdzięczności, w którym od czasu do czasu odnotowuję pozytywne interakcje w miejscu pracy. Chcę być całkowicie transparentna w tej praktyce i upewnić się, że wszyscy czują się z nią komfortowo.
Dziennik ma charakter czysto osobisty, pozwala mi skupić się na pozytywnych momentach w pracy. Nigdy nie był udostępniany przełożonym ani wykorzystywany do żadnych celów zawodowych. Rozumiem jednak, że niektórzy mogą czuć się niekomfortowo, gdy ich życzliwość lub profesjonalizm są odnotowywane w czyichś prywatnych zapiskach. Jeśli wolisz, abym nie uwzględniał żadnych interakcji z Tobą w moim dzienniku, daj mi znać.
Absolutnie uszanuję tę preferencję i nie wpłynie to w żaden sposób na naszą współpracę. Cenię Was wszystkich jako współpracowników i chcę, abyście czuli się komfortowo w naszej współpracy zawodowej. Pozdrawiam, Anna. Wysłałem e-maila i czekałem. W ciągu godziny moja skrzynka odbiorcza zaczęła się zapełniać odpowiedziami, ale nie takimi, jakich się spodziewałem. Alicia odpisała pierwsza.
Anno, nie miałam pojęcia, że piszesz o pozytywnych momentach w pracy, ale uważam, że to wspaniale. Proszę, nie przestawaj mnie tu pisać. Cieszę się, że drobne gesty mają dla ludzi znaczenie. A teraz, Danielu Cho, pisz dalej. Gdyby więcej osób skupiało się na docenianiu, a nie na narzekaniu, to miejsce pracy byłoby o wiele lepsze. Panie…
Walsh wysłał dłuższą odpowiedź. Anno, Twoja praktyka wdzięczności brzmi jak doskonały sposób na zachowanie pozytywnej perspektywy w wymagającym środowisku pracy. Doceniam Twoją transparentność i profesjonalizm w bezpośrednim poruszeniu tej kwestii. Moi koledzy, jeden po drugim, odpowiedzieli ze wsparciem, ciekawością i zachętą.
Kilka osób pytało mnie, czy mam jakieś wskazówki, jak rozpocząć własną praktykę wdzięczności. Inni dzielili się historiami o tym, jak drobne przejawy życzliwości w miejscu pracy wpłynęły na ich karierę. Do końca dnia otrzymałem 37 odpowiedzi. 36 z nich było pozytywnych, wspierających i wyrażało wdzięczność za umieszczenie ich w moim dzienniku. Jedna osoba w ogóle nie odpowiedziała.
Milczenie Tessy było ogłuszające. Podczas gdy wszyscy inni celebrowali ideę wdzięczności w miejscu pracy i wzajemnego doceniania, ona nie potrafiła się zmusić do włączenia się do rozmowy, ponieważ wymagałoby to przyznania się, że myliła się co do mojego dziennika, co do moich motywacji i co do reakcji naszych kolegów.
Ale najbardziej druzgocąca część miała dopiero nadejść. W ciągu następnego tygodnia w naszym biurze zaczęło dziać się coś pięknego. Ludzie zaczęli bardziej otwarcie praktykować wdzięczność. Alicia zaczęła zostawiać na biurkach podziękowania dla pracowników, którzy pomagali jej w projektach. Daniel Cho przyniósł ciasteczka, żeby podzielić się nimi z zespołem i dołączył liścik, w którym napisał, jak bardzo docenia współpracę z nami wszystkimi. Pan…
Walsh rozpoczął spotkania zespołowe od docenienia kogoś, kto wykazał się ponadprzeciętnym zaangażowaniem. W tym tygodniu praktyka wdzięczności zaczęła się rozprzestrzeniać i tworzyć dokładnie taką pozytywną kulturę pracy, której wszyscy chcieli być częścią. Wszyscy oprócz Tessy. Ponieważ w środowisku, w którym ludzie aktywnie szukali powodów, by doceniać się nawzajem, zachowanie Tessy stało się nie do zignorowania.
Kiedy wszyscy inni szczerze dziękowali za współpracę i wsparcie, jej nieustanna krytyka i podważanie ich pozycji dawały o sobie znać niczym syrena. Obserwowałem, jak próbuje się dostosować. Zaczęła częściej mówić „dziękuję”, ale brzmiało to wymuszenie i pusto. Próbowała składać komplementy, ale wychodziły one jak dwuznaczne uwagi, które sprawiały, że ludzie czuli się gorzej niż wcześniej.
Próbowała nawet rozpocząć własną praktykę wdzięczności, ale jej wpisy koncentrowały się bardziej na jej własnym wkładzie niż na docenianiu innych. Kontrast był rażący i niepokojący. Podczas gdy reszta z nas wspierała się nawzajem, Tessa nadal skupiała się na krytykowaniu innych. A teraz, gdy wszyscy patrzyli na dynamikę w miejscu pracy przez pryzmat doceniania, jej toksyczność stała się nie do przeoczenia.
Trzy tygodnie po moim e-mailu z informacją o transparentności, pan Walsh wezwał mnie do swojego biura. Anno, powiedział, chciałem ci podziękować za wprowadzenie tej praktyki wdzięczności do naszego zespołu. Zmiana morale była niesamowita. Cieszę się, że przyniosła pozytywny efekt, odpowiedziałem. Dodał jednak, że to nowe podejście do relacji w miejscu pracy uwypukliło również pewne niepokojące wzorce u jednego z członków naszego zespołu.
Nie musiał mówić, kto. Od czasu Twojego e-maila uważniej obserwuję interakcje i zauważyłem, że chociaż większość ludzi akceptuje tę kulturę wzajemnego uznania, jedna osoba wydaje się niezdolna lub niechętna do uczestnictwa w pozytywnej dynamice zespołu. Pan Walsh otworzył teczkę na swoim biurku. Przeanalizowałem również skargi i wątpliwości, które napłynęły do mnie w ciągu ostatnich 6 miesięcy.
Pojedynczo wydawały się drobnymi konfliktami osobowości lub problemami komunikacyjnymi. Ale kiedy spojrzałem na nie łącznie z tej nowej perspektywy relacji w miejscu pracy, wyłonił się niepokojący schemat. Pokazał mi listę incydentów. Wszystkie dotyczyły Tessy, która wywoływała konflikty, podważała autorytet kolegów lub zakłócała wspólne działania.
Dochodzenie w sprawie przestrzegania przepisów było ostatnią kroplą, powiedział pan Walsh. Wykorzystywanie zasobów firmy do osobistej zemsty na współpracowniku jest niedopuszczalne, ale to, co naprawdę mnie niepokoi, to systematyczny charakter tych zachowań. Zamknął teczkę i spojrzał mi prosto w oczy. Anno, chcę, żebyś wiedziała, że twoja praktyka wdzięczności nie tylko poprawiła kulturę naszego zespołu.
Dało nam to również ramy do zrozumienia, jak wyglądają pozytywne relacje w miejscu pracy. A kiedy zobaczyliśmy, jak wyglądają pozytywne relacje, negatywne stały się niemożliwe do zignorowania. Siedziałem tam, chłonąc to, co mi mówił. Tessa została przeniesiona do innego działu, kontynuował. Takiego, w którym jej indywidualny wkład będzie doceniany bez konieczności intensywnej współpracy zespołowej.
To nie degradacja, ale uznanie, że nie nadaje się do naszego środowiska współpracy. Poczułem dziwną mieszankę ulgi i smutku. Ulgę, że w końcu udało się rozwiązać toksyczną dynamikę. Smutek, że doszło do tego. Ironią losu, powiedział pan Walsh, jest to, że własne dochodzenie Tessy w sprawie jakości twojej pracy doprowadziło nas do odkrycia, że jesteś jedną z naszych najcenniejszych członkiń zespołu.
Dziennik wdzięczności, który próbowała wykorzystać przeciwko tobie, w rzeczywistości pokazał, jak wielkie uznanie zyskałeś od wszystkich w tej organizacji. Miał rację. Moja prosta praktyka zapisywania pozytywnych chwil stała się lustrem, które odbijało prawdziwy charakter każdego z nas w miejscu pracy. I w tym lustrze Tessa została zmuszona zobaczyć, kim się stała.
Dwa miesiące później dowiedziałem się z plotek w biurze, że Tessa poprosiła o przeniesienie do oddziału naszej firmy w innym stanie. Nowy początek, mówili, nowi współpracownicy, którzy nie znali jej historii. Szczerze jej życzyłem powodzenia, bo zrozumiałem, że jej zachowanie nie wynikało tak naprawdę ze mnie. Chodziło o jej własną niepewność i niezdolność do czerpania radości z sukcesów innych.
Moja praktyka wdzięczności po prostu sprawiła, że tej prawdy nie dało się ukryć. Zemsta, którą otrzymałem, nie była taka, jaką widuje się w filmach. Nie zniszczyłem jej kariery ani nie upokorzyłem publicznie. Zamiast tego stworzyłem lustro tak czyste i szczere, że nie mogła już patrzeć w swoje odbicie. A próbując mnie zniszczyć, nieumyślnie ujawniła, kim naprawdę jest.
Mój dziennik wdzięczności wciąż stoi na moim biurku. Nadal piszę do niego każdego wieczoru przed powrotem do domu. Ale teraz służy on innemu celowi niż na początku. Nie chodzi już tylko o moją pozytywną energię. Stał się przypomnieniem, że sposób, w jaki traktujemy ludzi, ma znaczenie. Że życzliwość zostawia ślady, a autentyczność zawsze zwycięża.