Mój świat roztrzaskał się siłą sześciu słów. Twoja córka jest na oddziale intensywnej terapii. Sterylne szpitalne powietrze kłuło mnie w płuca, a głos recepcjonistki rozbrzmiewał w mojej głowie. Zaledwie 30 minut wcześniej wtaczałam walizkę przez drzwi wejściowe, wciąż unosząc zapach europejskich kawiarni i śródziemnomorskiej bryzy, spodziewając się zaskoczyć Olivię paryskimi czekoladkami i włoską skórą.
strzałka_do_przodu_iosPrzeczytaj więcej
Zamiast tego znalazłem nieotwartą kopertę ze szpitala Northwestern Memorial opartą o framugę drzwi, która od kilku dni zbierała kurz. Jak długo tu jest? Zacisnąłem dłoń na ladzie, z pobielałymi kostkami, zapominając o jet lag, a adrenalina buzowała mi w żyłach. Pani Thompson została przyjęta 6 dni temu po poważnym wypadku samochodowym. Profesjonalny dystans recepcjonistki tylko spotęgował moją narastającą panikę. Oddział intensywnej terapii był na czwartym piętrze. 6 dni.
Moje jedyne dziecko walczyło o życie od 6 dni, a ja, nieświadoma niczego, robiłam sobie selfie przy Fontannie Trevy’ego. Jazda windą na czwarte piętro ciągnęła się w nieskończoność. W mojej głowie kłębiły się pytania, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej gorączkowe.
Dlaczego Blake do mnie nie zadzwonił? Zostawiłam im obojgu moje międzynarodowe dane kontaktowe. Czy jemu też coś się stało? Drzwi OIOM-u otworzyły się szeptem, odsłaniając stanowisko pielęgniarskie, gdzie kobieta w średnim wieku podniosła wzrok znad komputera. „Jestem Rebecca Harrison” – powiedziałam, a mój głos był zaskakująco spokojny, pomimo trzęsienia ziemi w moim wnętrzu. „Moja córka, Olivia Thompson, jest tutaj. Właśnie się dowiedziałam.