Sześć lat temu moja siostra odebrała mi mojego narzeczonego-milionera… Kiedy spotkaliśmy się ponownie, jej uśmiech zniknął w chwili, gdy zobaczyła, kto jest u mojego boku

Początek i data
Jestem Rebecca Wilson, 38 lat, stoję na pogrzebie mojej matki i czekam na moją siostrę, Stephanie. Sześć lat wcześniej odeszła z Nathanem – mężczyzną, którego planowałam poślubić. Od tamtej pory nie widziałam żadnego z nich. Kiedy weszli, jej pierścionek lśnił, a uśmiech był pełen samozadowolenia. O dziwo, poczułam spokój. Nie wiedziała, kto stanie u mojego boku.

Podsumowanie: Rebecca staje twarzą w twarz ze swoją siostrą podczas pogrzebu matki, dając do zrozumienia, że ​​coś się wydarzy.

Przed burzą: Mama, dom i obietnica
Moja matka, Eleanor, była naszą ostoją w skromnym przedmieściu Bostonu. Nawet po tym, jak przeprowadziłam się do własnego mieszkania w centrum i zrobiłam karierę w marketingu, dzwoniłam do niej prawie codziennie. Była moim wsparciem, moim cheerleaderem, moim pewniakiem.

Osiem miesięcy temu zdiagnozowano u niej ciężką chorobę. Leczenie było intensywne, ale czasu było niewiele. Radziła sobie ze wszystkim z godnością, martwiąc się bardziej o nas niż o siebie. W ostatnich tygodniach w domu, otoczona rodziną, trzymała mnie za rękę i prosiła, żebym odnalazła spokój w życiu. Obiecałam.

Podsumowanie: Siła Eleanor kształtuje Rebeccę — a Rebecca obiecuje szukać spokoju.

Kiedy wszystko wyglądało idealnie
W wieku 32 lat moje życie wyglądało na dopracowane, ale było puste. Długie godziny pracy, ładne mieszkanie, dobrzy przyjaciele — wciąż czegoś brakowało. Potem poznałam Nathana Reynoldsa na gali charytatywnej dzięki mojej przyjaciółce ze studiów, Allison. Miał idealne zęby, imponujące CV i pewność siebie, która wypełniała całe pomieszczenie.

Szybko się dogadaliśmy — sztuka, podróże, wielkie cele. Kolacje z widokiem na port, weekendowe wypady na Martha’s Vineyard, miejsca w loży symfonicznej. Był troskliwy, hojny, zawsze planował coś wyjątkowego. Osiemnaście miesięcy później, na jachcie w Boston Harbor, oświadczył się, wręczając mi pięciokaratowy diament. Zgodziłam się. Mama zaczęła marzyć w kolorze.

Podsumowanie: Rebecca przyjmuje wspaniałe oświadczyny Nathana; zaczyna się przyszłość jak z książki obrazkowej.

Siostra, którą wybrałam na druhnę
Stephanie i ja byłyśmy sobie bliskie w dzieciństwie, ale zawsze trochę rywalizowałyśmy. Mama wierzyła, że ​​uczynienie jej moją druhną zbliży nas do siebie. Ja też tego chciałam.

Podczas rodzinnego obiadu przedstawiłam ją Nathanowi. Trochę za bardzo go chwaliła, dotykała jego ramienia, kiedy się śmiała – klasyczna Stephanie, pomyślałam. Na naszym przyjęciu zaręczynowym pomogła mamie udekorować dom lampkami choinkowymi. Nie raz przyłapałam ją na tym, jak mu się przyglądała; podnosiła kieliszek, kiedy na niego patrzyłam, uśmiechając się, jakby wszystko było w porządku.

Później mama wzięła mnie na bok.

„Rebecco, kochanie, Stephanie wydaje się być bardzo zauroczona Nathanem”.

„Ona po prostu jest miła, mamo. Poza tym jest z Brianem”.

Mama skinęła głową, nieprzekonana. „Uważaj, kochanie. Wiesz, jak twoja siostra może się stać, jeśli podziwia to, co masz”.

Pocałowałam ją w policzek. „Jesteśmy teraz dorośli. Cieszy się razem ze mną”.

Byłam taka pewna. Tak bardzo się myliłam.

Podsumowanie: Dawne rywalizacje po cichu odżywają.

Pęknięcia na czubku głowy
Trzy miesiące przed ślubem Nathan się zmienił. Późne wieczory „dla klientów zagranicznych”, telefon włączany o dziwnych porach, piątkowe randki odwoływane z powodu „pilnych spotkań”. Kiedy byliśmy razem, wydawał się obecny ciałem, a myślami gdzieś indziej.

Zaczął krytykować to, co kiedyś kochał: mój śmiech, moją ulubioną niebieską sukienkę, a nawet moją lampkę do czytania przed snem. Tymczasem Stephanie dzwoniła częściej, upierając się, że chce, żeby wszystko było „idealne” dla mnie. Zgłosiła się na ochotnika do udziału w spotkaniach z dostawcami, kiedy ja nie mogłam.

W włoskiej restauracji wpatrywał się w telefon.

„Coś ciekawszego się tam dzieje?” zapytałam, starając się mówić lekkim tonem.

„Praca. Premiera produktu” – mruknął, odkładając telefon ekranem do dołu.

Później, do jego kołnierzyka przylgnął nieznany, ciężki, kwiatowy zapach. „Inwestorka” – powiedział. „Przytula wszystkich. Nazywa się Rebecca Mills”. Chciałam mu wierzyć.

Allison powiedziała mi przy kawie: „Każdy jest spięty przed ślubem. Pokłóciliśmy się z Parkerem miesiąc wcześniej i teraz jest dobrze”. Ścisk w moim żołądku nie ustępował.

Podsumowanie: Nathan się dystansuje; Stephanie się angażuje.

Kolczyk
Nathan odwołał naszą degustację tortów dla „inwestorów” i zasugerował, żeby Stephanie poszła w jego miejsce. „Ona zna moje preferencje” – powiedział. Te słowa zabolały.

Szorując jego samochód przed kolacją, znalazłam srebrny kolczyk z małym szafirem zaklinowany obok siedzenia pasażera. Wiedziałam, że to prezent od babci dla Stephanie.

Kiedy pokazałam go Nathanowi, nawet nie mrugnął. „Musiała go zgubić, kiedy wiozłam ją do kwiaciarni w zeszłym tygodniu”.

„Nigdy mi nie mówiłaś”.

„Musiałam o tym zapomnieć”.

Historia Stephanie idealnie pasowała do jego. Aż za bardzo. Tej nocy leżałam bezsennie, a w mojej głowie kłębiły się pytania. Zaczęłam chodzić do terapeuty – po cichu.

Podsumowanie: Mały kolczyk staje się głośnym alarmem.

„Jak długo?”

Trzy tygodnie przed ślubem Nathan zasugerował przełożenie ślubu.

„Martwię się o ciebie, Rebecco. Nie jesteś sobą. Może się spieszymy”.

Błagałam o wyjaśnienie. Przytulił mnie, ale jego wzrok był nieobecny.

O 3 nad ranem obudziłam się sama. Jego głos dobiegł z pokoju gościnnego: „Nie teraz. Usłyszy. Wiem. Wkrótce”.

Następnego dnia przyniosłam lunch do jego biura. Recepcjonistka wyglądała na zaskoczoną. „Prosił, żeby jej nie przeszkadzać”. Poczułam skurcz w żołądku. Mimo to otworzyłam drzwi.

Byli zamknięci razem.

eee… Nathan opierał się o biurko, a dłonie Stephanie obejmowały jego szyję. Jej spódnica była przekrzywiona, a krawat luźny. Taka zażyłość, która nie zdarza się raz.

Kiedy drzwi zatrzasnęły się, rozlecieli się.
„Rebecca!”
„To nie jest…” – zaczął Nathan.
Stephanie nie zawracała sobie tym głowy. Uniosła brodę. „Nie planowaliśmy tego. To… się stało”.
„Jak długo?”
„Porozmawiajmy na osobności” – powiedział Nathan, chowając się za biurkiem.
„Jak. Długo?”
„Miesiącami” – powiedziała Stephanie. „Od zaręczyn”.

Share This Article
Leave a comment