Kiedy przeszliśmy do ogrodu na zdjęcia, światło było złote i ciepłe, otulając miejsce w blasku, który pojawił się filmowy.
Basen lśniący w pobliżu, prawie go nie zauważałem — jeśli nie stał się sceną zdrady.
Nie do Pomyślenia
Gdy fotograf został nas przez pozowanie, Dylan na siebie i szepnął: „Zaufaj mi, kochanie. Jeszcze jedno zabawne ujęcie.”
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głowę, nie przypuszczając niczego złego.
Ustawił mnie w romantycznej pozie — jego ręce za moimi oczami, świat oglądany.
A potem… puścił mnie.
Wpadłam do basenu, lodowata woda pochłonęła mnie całkowicie.
Moja suknia się napęczniała i pociągnęła mnie pod wodę, makijaż rozmazany na twarz, włosy splątane w falujące kosmyki. Szok odebrał mi dech.
Kiedy wynurzyłam się, łapiąc powietrze, moim pierwszym spojrzeniem było na Dylana. Nie pocieszenie, lecz po wyjaśnienie.
Zamiast troska o jego śmiech i przybijanie w piątek z drużbami.
„To idzie wirusowo, chłopaki!” – krzyknął.
Mój żołądek się kręcił. To nie był wypadek. To było celowe.
I w tej chwili coś we mnie pękło — ciche, stanowcze zrozumienie, że ten człowiek mnie nie szanuje.
Interwencja Ojca
Zanim wysłucham przetrawić więcej, usłyszałam głos mojego taty. Spokojny. Pewny. Niezachwiany.
„Claire, chodź tu, kochanie”.
Nie wystąpił na Dylana. Niedostępne na gości. Skupienie było tylko na mnie.
Podszedł do krawędzi basenu, zdjął marynarkę i wyciągnął rękę.
Chwyciłam ją bez wahania, bo ufam, że nie wymaga dostępu. Po prostu jest.
Wyciągnąłem z wody z delikatnością, która jeszcze bardziej podkreśliła kontrast.
Nałożyła mi swoją marynarkę na przemoczone, odgarnął mokry kosmyk włosów z policzka i ustabilizował mnie.
Potem stanął prosto, został odebrany do Dylana i wypowiedział słowa, które uciszyły całą salę: