Odziedziczyłam dom po dalekiej krewnej. Kiedy przyjechałam na miejsce, odkryłam, że ktoś już tam mieszka. Kiedy zadzwonił notariusz, zupełnie nie spodziewałam się, że t… En voir plus

– Dzień dobry – powiedziałam niepewnie. – Ja… odziedziczyłam ten dom po ciotce Mariannie. Czy pani tu mieszka?

Kobieta spojrzała na mnie przenikliwie i kiwnęła głową.

– Tak, mieszkam. Od ponad trzydziestu lat. Jestem Barbara. Zapraszam, wejdź do środka.

Weszłam niepewnie za nią. W środku pachniało świeżym ciastem, ziołami i drewnem. W salonie stały stare meble, fotografie ciotki Marianny wisiały na ścianach. Było tu ciepło, przytulnie – zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Zupełnie jakby życie nadal toczyło się zwykłym rytmem, choć właścicielki domu już od jakiegoś czasu nie było na świecie.

Gdy Barbara usiadła naprzeciwko mnie przy starym drewnianym stole, spojrzałam na nią zdezorientowana. Jej oczy były pełne spokoju, ale również czegoś, czego nie potrafiłam od razu zdefiniować – jakby ukrytego smutku.

– Przepraszam, ale ja nic nie rozumiem – powiedziałam ostrożnie. – Notariusz powiedział, że ciotka Marianna zapisała dom właśnie mnie. Czy pani… kim pani właściwie jest?

Barbara westchnęła lekko i spojrzała na mnie z ciepłym, ale jednocześnie bardzo poważnym wyrazem twarzy.

– Byłam najbliższą przyjaciółką twojej cioci – zaczęła spokojnym głosem. – Wprowadziłam się tutaj wiele lat temu, kiedy Marianna ciężko zachorowała. Miała problemy zdrowotne, o których nikt w rodzinie nie wiedział, bo nie chciała nikogo martwić. Poprosiła mnie o pomoc. Mówiła, że woli mieć obok siebie kogoś spoza rodziny, by was nie obciążać swoimi problemami.

Słuchałam z rosnącym zdziwieniem. W naszej rodzinie nikt nigdy nie wspominał, że ciocia Marianna chorowała. Wszyscy mówili o niej jako o cichej, samotnej kobiecie, która wybrała życie z dala od rodziny. Nagle zrozumiałam, jak niewiele wiem o własnych korzeniach.

Barbara kontynuowała:

– Marianna prosiła mnie, żebym opiekowała się tym domem nawet po jej śmierci. Chciała, by ktoś dbał o to miejsce, bo bardzo je kochała. Obiecałam jej to. Naprawdę nie wiedziałam, że formalnie przepisała dom komuś innemu. Gdy się o tym dowiedziałam, nie byłam pewna, co dalej ze mną będzie.

Patrzyłam na nią, jak siedzi ze spuszczoną głową i czułam, jak moje serce mięknie. Dotarło do mnie, że ta kobieta poświęciła znaczną część życia, by troszczyć się o osobę, którą ja znałam tylko z dalekich rodzinnych opowieści.

Następny

Share This Article
Leave a comment