Mąż wrócił do domu z bukietem kwiatów. Stałam przy kuchennym stole, obierając ziemniaki na obiad, kiedy drzwi się otworzyły. Mąż wszedł do domu z szerokim uśmiechem i b

Stałam przy kuchennym stole, obierając ziemniaki na obiad, kiedy drzwi się otworzyły. Mąż wszedł do domu z szerokim uśmiechem i bukietem róż w rękach. Czerwone, świeże, pachnące – takie, jakie lubiłam najbardziej.

Zdziwiłam się, bo od lat nie dostawałam od niego kwiatów bez okazji. “Dla ciebie” – powiedział, kładąc bukiet na stole. Poczułam się nagle jak bohaterka filmu, w którym los daje niespodziewany prezent.

Jeszcze tego samego dnia dowiedziałam się, że te róże nie były dla mnie. Usłyszałam przez przypadek rozmowę w telefonie, kiedy wszedł do łazienki, zapominając go zabrać. Cichy szept, zdanie urwane w pół – ale wystarczyło.

“Nie martw się, następnym razem dam ci osobiście” – wyszeptał do słuchawki. Moje serce zamarło. Róże, które miały być dla mnie, okazały się gestem wobec innej kobiety.

Tego wieczoru siedziałam w salonie z bukietem przed sobą. Patrzyłam na kwiaty, które pachniały pięknie, a jednocześnie cuchnęły zdradą. Czułam się oszukana i upokorzona. Każdy płatek przypominał mi, że ktoś inny miał je dostać, że to ja byłam tylko przystankiem, przypadkową adresatką.

Następne dni były jak koszmar. Obserwowałam go uważniej – każde jego wyjście, każdy uśmiech w telefonie, każdy moment ciszy przy stole. Zauważyłam, że wraca później, że nagle zaczął dbać o swój wygląd.

Perfumy, których od dawna nie używał, nowe koszule. Gdy pytałam, odpowiadał wymijająco, czasem zniecierpliwiony. I choć wciąż stawiał przede mną filiżankę kawy, wciąż udawał troskliwego męża, ja wiedziałam już, że ta troska nie była prawdziwa.

Najtrudniejsze było milczenie. Miałam ochotę krzyczeć, wyrzucić kwiaty przez okno, zapytać wprost. Ale coś mnie powstrzymywało. Może strach. Może nadzieja, że się mylę. Może wstyd przed samą sobą, że nie zauważyłam wcześniej.

Pamiętam rozmowę z przyjaciółką. Powiedziała mi: “On zdradza od dawna, tylko teraz to dostrzegłaś. Musisz zdecydować, czy chcesz żyć w prawdzie, czy w kłamstwie”. Jej słowa uderzyły mnie jak policzek.

Bo ja zawsze wierzyłam, że nasze małżeństwo, choć bez fajerwerków, jest bezpieczną przystanią. A tymczasem ta przystań zaczęła się rozpadać, a ja dryfowałam w pustkę.

Następny

Share This Article
Leave a comment