Leżałam na stole operacyjnym, z bólem rozdzierającym mi pierś, gdy ojciec wychodził – by zająć się kryzysem w gabinecie mojej siostry. „Przestań wyolbrzymiać, Claire potrzebuje mnie teraz bardziej”.

Później przyszła pielęgniarka ze śniadaniem. Ojciec stał niezręcznie przy oknie, z rękami w kieszeniach. „Powinieneś jeść” – powiedział.

„Tak zrobię” – mruknęłam, chociaż jedzenie sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze.

Zawisł jeszcze przez kilka sekund, zanim westchnął. „Anno, chcę to naprawić”.

Zaśmiałem się cicho, gorzko, aż zabolały mnie żebra. „Nie naprawisz wszystkiego, tato”.

To sprawiło, że drgnął. Po raz pierwszy zobaczyłem, jak żal wyżłobił głębokie bruzdy na jego twarzy. „Masz rację” – powiedział w końcu. „Ale mogę spróbować”.

Przez kolejne kilka dni zostawał – naprawdę zostawał. Przynosił kwiaty, kiepską kawę, poranną gazetę. Nawet odwoływał spotkania, do czego nie sądziłam, że jest zdolny. Dzwonił do Claire rzadziej, choć wciąż zostawiała wiadomości głosowe, pytając o niego.

Pewnego wieczoru, gdy pielęgniarki przyciemniły światła, powiedział mi coś, czego się nie spodziewałem.

„Kiedy twoja matka umarła” – powiedział cicho – „nie wiedziałem, jak być jednocześnie ojcem i… wszystkim innym. Wybrałem więc to, co znałem – kontrolę, pracę, sukces. Myślałem, że jeśli dam wam obojgu poczucie bezpieczeństwa, nigdy więcej nie poczujecie straty”. Pokręcił głową. „Myliłem się”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama

Share This Article
Leave a comment