Leżałam na kuchennej podłodze, kompletnie wyczerpana, a moje ciało drżało, jakby opuściła mnie ostatnia iskra energii.
Płytki były zimne pod moim policzkiem.
Pamiętam brzęczenie lodówki, tykanie zegara i słaby zapach przypalonego tostu.
Próbowałam zawołać, ale wydobył się ze mnie jedynie suchy szept – błaganie, które rozpłynęło się w nieruchomym powietrzu.
Mój syn, Ethan, stał w drzwiach.
Dziesięcioletni.
Brązowe włosy sterczały mu na wszystkie strony.
Spojrzał na mnie z góry, szeroko otwartymi oczami – nie ze strachu, lecz z konsternacją.
„Katie ma urodziny” – powiedział po prostu, jakby tylko to się liczyło.
Katie.
Moja siostra.
Nie ma jej już od trzech lat.
A jednak w tej chwili jej nieobecność wypełniła cały pokój.
zobacz więcej na następnej stronie Reklama