Każdej nocy czarny pies warczał na noworodka, co wzbudziło podejrzenia ojca. Natychmiast wezwał policję i od tamtej pory odkrywali przerażającą prawdę pod łóżkiem.

Później uszczelniono puste przestrzenie i położono nowe podłogi. Son i Han zainstalowali kamery, ale prawdziwym strażnikiem pozostał Ink. O 2:13 nie chrząkał już. Po prostu leżał obok łóżeczka, od czasu do czasu cicho parskając, jakby chciał powiedzieć: „Jestem tutaj”.

Miesiąc później, w szpitalu na szczepieniach, Han zobaczyła Vy na zewnątrz – czystą, z starannie upiętymi włosami, trzymającą szmacianą lalkę i lekko uśmiechającą się, rozmawiającą z oficerem Dungiem. Han nie podeszła bliżej. Po prostu przycisnęła policzek do dziecka, wdzięczna za jego równy oddech i za psa, który poczuł to, czego nikt inny nie odważył się zmierzyć: czasami potwory pod łóżkiem nie są złe, a jedynie cierpieniem, z którym nie ma dokąd uciec.

Share This Article
Leave a comment