Clara sięgnęła do torebki i rzuciła zmięty czek na stół. Podpis był nieomylny – Vivian Winchester .
Głos Vivian się załamał. „Nie chciałam, żeby umarł! Planował oddać wszystko dziecku, którego nigdy nie spotkałam! Myślisz, że to sprawiedliwe?”
Michael wpatrywał się w nią, a przerażenie przerosło gniew. „Zabiłaś go”.
Vivian osunęła się na podłogę i szlochała. „Chciałam tylko zachować to, co nasze”.
Na zewnątrz grzmot rozdarł niebo. Clara wstała, biorąc Eliego w ramiona. „Nigdy nie był twój” – powiedziała cicho. „Był jego”.
Szła w stronę drzwi, kiedy Michael zawołał za nią: „Co teraz zrobisz?”
Clara zatrzymała się i spojrzała wstecz. „Dokładnie tego chciała moja matka – żeby Eli dorastał wolny od tego domu”.
Następnego ranka, gdy przyjechała policja, rezydencja była pusta, słychać było jedynie szum oceanu — i testament, który na zawsze miał zmienić nazwisko Winchester.