Mój pasierb szepnął mi na chwilę przed ślubem: „Nie wychodź za mąż za tatę” – jego słowa i to, co mi dał, zmieniły wszystko

Po raz pierwszy spotkałam Jasona w małej kawiarni w Oakville.
Rozmawiał przez telefon w sprawie pracy, próbując jednocześnie zapłacić za drinka, a w międzyczasie karty kredytowe wypadły mu z rąk i rozsypały się po podłodze.

Schyliłam się, żeby mu pomóc, a on uśmiechnął się nieśmiało. „Dzięki. Przysięgam, że zwykle nie jestem aż tak roztrzęsiony”.

„Każdy ma swoje dni” – powiedziałam, podając mu ostatnią kartę z uśmiechem.

To był początek. Jason był wszystkim, na co czekałam – uważnym, godnym zaufania mężczyzną, który pamiętał, jaką kawę lubię i zawsze dbał o to, żebym bezpiecznie wróciła do domu.

Po latach randek z mężczyznami, którzy traktowali związki jak sezonowe hobby, bycie z Jasonem dało mi poczucie, że w końcu znalazłam się w ciepłym i bezpiecznym miejscu.

Tylko dla przykładu
Na naszej trzeciej randce pochylił się nieco niepewnie i powiedział: „Powinienem ci powiedzieć – mam syna, Liama. Ma trzynaście lat. Jego mama odeszła lata temu. Od tamtej pory jesteśmy tylko we dwoje”.

Nie wahałam się. „Naprawdę chciałabym go poznać”.

Oczy Jasona rozbłysły. „Serio? Nie boisz się?”

„Nie, chyba że chcesz, żebym się bał”.

Liam jednak nie był tak gościnny.
Był uprzejmy, wręcz mechaniczny, odpowiadając na pytania krótkimi „tak, proszę pani” i „nie, proszę pani”, ledwo nawiązując kontakt wzrokowy.

Przy kolacji próbowałam nawiązać rozmowę. „Więc Jason mówił mi, że interesujesz się astronomią. To wspaniale – uwielbiałem patrzeć w gwiazdy, kiedy byłem w twoim wieku. Może moglibyśmy…”

„Zwykle robię to sam” – odpowiedział beznamiętnie.

Tylko dla przykładu
I technicznie rzecz biorąc, taki był. Nigdy niegrzeczny – po prostu zdystansowany. Czułam się, jakby między nami była szklana ściana, a ja nie miałam pojęcia, jak ją przebić.

Pewnego wieczoru zaproponowałam mu pomoc w odrabianiu lekcji. Spojrzał w górę, z neutralnym wyrazem twarzy, i powiedział: „Nie jesteś moją mamą”.

„Wiem” – odpowiedziałam delikatnie. „Nie próbuję”.

Przyglądał mi się przez chwilę, a potem wrócił do rozwiązywania równań.

Mijały miesiące. Jason i ja zbliżyliśmy się do siebie, a ja nadal próbowałam z Liamem, choć czułam się, jakbym kręciła się w kółko.

Jason nieustannie mnie uspokajał. „Wiele przeszedł. Daj mu tylko czas”.

Share This Article
Leave a comment